Wywiad z Güntherem Lutzem – 50. rocznica marki Sigma
Jesienią 2011 roku gitary Sigma miały ponownie trafić do produkcji, tym razem w Chinach, po tym jak Günther Lutz, główny przedstawiciel A.M.I. z siedzibą w Monachium, nabył prawa do nazwy od firmy C.F. Martin. A.M.I. jest niemieckim partnerem biznesowym Martin Guitars.
Koncepcja Günthera Lutza doszła do skutku. Zainteresowanie marką Sigma, która już wcześniej miała pozytywną konotację w środowisku gitarowym, było ogromne od samego początku. Dzięki przemyślanej polityce modelowej i specjalnemu naciskowi na optymalny stosunek jakości do ceny „odrodzenie” marki Sigma Guitars odniosło zdumiewający sukces. Niemiecki magazyn „Acoustic Guitar” wielokrotnie testował te instrumenty, potwierdzając ich wysoką jakość w licznych recenzjach. Katalog modeli Sigma stał się teraz imponująco szeroki i nie ogranicza się już tylko do wzorów inspirowanych Martinem; istnieje również custom shop oraz modele sygnowane. Rok 2020 Günther Lutz i jego zespół obchodzą pod hasłem „50 lat Sigmy”.
Sigma Guitars została założona w 1970 roku przez firmę Martin jako odpowiedź na falę silnych japońskich konkurentów, oferując własną linię przystępnych cenowo instrumentów. Jak przebiegał pierwszy etap historii Sigmy od 1970 do 2007 roku, kiedy Martin reaktywował markę Sigma?
Günther Lutz: Wszystko zaczęło się w latach 60., kiedy japońscy producenci zaczęli wprowadzać na rynek tańsze instrumenty. Martin postanowił wyprzedzić konkurencję, zakładając markę Sigma, pod którą w Japonii miały być produkowane szczegółowe kopie ich własnych gitar. Wczesne gitary Sigma były budowane w Japonii, ale zanim trafiały do sprzedaży, były najpierw kontrolowane i regulowane w Martin w USA. Japońskim producentom gitar zajęło kilka lat, by wypracować odpowiednią jakość. Pierwsze modele miały, na przykład, regulowany mostek, inny kształt główki oraz próg zerowy – czego Martin nigdy wcześniej nie stosował. Dopiero w połowie lat 70. pojawiły się modele Sigma, które wizualnie przypominały oryginalne gitary Martina. Następnie oryginalne logo Sigmy, symbol greckiej litery ∑, zostało zastąpione logotypem przypominającym ten z Martin. Produkcję przeniesiono później z Japonii do Korei, a następnie do Tajwanu i Indonezji. W 2003 roku Martin zaprzestał dostaw gitar Sigma do dystrybutorów, a w 2007 roku wycofał się z rynku amerykańskiego. Bez wątpienia miało to związek z niską jakością ostatnich serii instrumentów; Chris Martin uznał, że nie warto kontynuować produkcji.
Czy masz osobiste doświadczenia z gitarami z tego okresu, szczególnie z cenionymi modelami Sigma z pierwszych lat produkcji „Made in Japan”?
Günther Lutz: Byłem zbyt młody w latach 70., aby to dobrze pamiętać. Najpierw pracowałem jako sprzedawca detaliczny, a później zacząłem sprzedawać Sigmy obok gitar Martin. Po nabyciu praw do marki Sigma, z ciekawości kupiłem kilka starych modeli na eBayu i od kolekcjonerów. Trafiłem nawet na jedną z japońskich Sigm sprzed lat, która jest naprawdę przyzwoita i wyróżnia się jakością wykonania.
Proszę o kulisy negocjacji z Martin Guitars na temat odrodzenia marki Sigma. Czy trudno było doprowadzić do porozumienia, dzięki któremu prawa trafiły do AMI w Monachium?
Günther Lutz: Zainteresowanie przejawiałem od dawna. Pracownik Martin przekazał Chrisowi Martinowi moje zapytanie. Podjęcie decyzji trwało długo, i przez ponad rok regularnie dopytywałem o postępy. Ale potem wszystko potoczyło się dość szybko. Początkowo chodziło tylko o prawa do Niemiec, ale wkrótce rozszerzyły się one na Europę, a następnie na cały świat. W USA inny producent posiada prawa do tej nazwy, a Martin zachował prawa do niej w Japonii.
Jakie przygotowania są potrzebne, aby zaprojektować nową linię gitar od podstaw, zaplanować produkcję i zapewnić jakość?
Günther Lutz: Przede wszystkim nie chodziło tylko o stworzenie nowej marki gitar – Martin i stare modele Sigma były już czymś, do czego należało dążyć. Chciałem odtworzyć markę zgodnie z pierwowzorem, zaczynając od klasycznych modeli serii standardowej. Opracowałem odpowiednie specyfikacje i wysłałem je do różnych producentów w Chinach, którzy następnie zbudowali pierwsze prototypy. Miałem już kontakty – od 1987 roku podróżowałem do Azji, odwiedzając fabryki gitar i pomagając im ulepszać procesy produkcyjne. Mam w końcu wieloletnie doświadczenie jako lutnik i sprzedawca. Po wyborze producenta opracowałem szczegółowe listy dla 25 modeli, przetestowałem próbki na miejscu i omówiłem wyniki. To była praca trwająca kilka miesięcy, aż wszystko było jak należy. Jesienią 2011 rozpoczęliśmy produkcję.
Czy z perspektywy czasu była to próba, czy był Pan niemal pewien, że nowe Sigmy będą pozytywnie odebrane przez gitarzystów? Przeprowadzał Pan jakieś badania rynku, czy działał Pan bardziej intuicyjnie?
Günther Lutz: Nie, nie przeprowadzaliśmy badań rynku, opierałem się raczej na intuicji. Byłem jednak pewny, że gitary Sigma będą dobrze przyjęte, jeśli tylko jakość i cena będą odpowiednie. Sigma w połączeniu z Martinem to niesamowicie silna marka. Chciałem również przywrócić stare modele standardowe, teraz oznaczone logo przypominającym Martin. To było dla mnie bardzo ważne, chociaż nie mogłem dodać „by C.F. Martin” ani używać samej nazwy Martin. Mimo wszystko zapłaciliśmy spore licencje za prawa do tego logo.
Od kiedy Sigma wróciła na rynek pod Pana egidą i przy wsparciu działu sprzedaży AMI, instrumenty produkowane są w Chinach. Jak wygląda specyficzna współpraca między Panem a zakładem produkcyjnym? Czy wizyty na miejscu są częste?
Günther Lutz: Na początku trzeba było omówić i zmienić niezliczone detale – wszak gitara składa się z około 350 kroków produkcyjnych! Zmiany nie były opcjonalne, nalegałem na nie. Producent odpowiadał, że wymaga to dodatkowych kosztów. Powtarzałem więc, ku jego zdziwieniu: „Dobrze, chcę tego i zapłacę”. Dotyczyło to takich detali, jak lepsze struny, podstrunnik z kości czy precyzyjny kształt mostka. Producent pytał mnie, czy będziemy w stanie sprzedać te gitary. W pierwszym roku sprzedaż podwoiła oczekiwania. Jednak na tym się nie skończyło, ponieważ pojawiły się kolejne detale, na przykład prosiłem o cieńsze wykończenie lakieru, co również podniosło jakość. Teraz współpracujemy tak, że rzadko muszę odwiedzać fabrykę – wystarczają zdjęcia i maile. Odwiedzam ich raz lub dwa razy w roku, ale głównie w celu utrzymania osobistego kontaktu i omówienia podstawowych kwestii.
Wyniki naszych wcześniejszych testów wskazują, że instrumenty Sigma niemal zawsze cechują się wysoką jakością oraz doskonałym stosunkiem jakości do ceny. Czy zawdzięcza się to ścisłej współpracy z partnerem produkcyjnym w Chinach? Czy pracownicy odpowiedzialni za produkcję Sigmy są specjalnie przeszkoleni?
Günther Lutz: Oczywiście, kluczowe jest tutaj "know-how" (wiedzieć jak). Moja wiedza zawarta jest w specyfikacjach, które opracowuję szczegółowo, od rodzaju drewna po jego jakość. Wymagam precyzyjnego spełnienia określonych standardów. Czasami różnimy się np. w poglądach, jak powinien wyglądać dobry sunburst. Wysyłam wtedy instrument wzorcowy, z wymaganiem dokładnego odwzorowania. Dzięki temu ogólny standard jakości w tej firmie znacząco wzrósł, co wpłynęło na liczbę zamówień. Najlepsi pracownicy zajmują się budową gitar Sigma i prowadzą ostateczną kontrolę jakości, realizując specyficzne detale zarezerwowane wyłącznie dla Sigmy.
Jeśli chodzi o drewno do produkcji, kto je wybiera – czy to Pan dokonuje wyboru i wysyła je do Chin, czy decyduje o tym producent?
Günther Lutz: Wybór drewna należy wyłącznie do producenta, który ma odpowiednie kontakty i dostawców. Wskazuję jedynie pożądany poziom jakości, bo wybór i wysyłka drewna z naszego regionu do Chin byłyby zbyt kosztowne.
Jaką rolę odgrywa kontrola jakości i jak jest przeprowadzana?
Günther Lutz: Jak wspomniałem, odbywa się ona na miejscu w Chinach, gdzie nasi najlepsi pracownicy czuwają nad produkcją. Dla instrumentów przeznaczonych na rynek niemiecki przeprowadzamy dodatkową inspekcję i strojenie. Zespół czterech specjalistów, w tym dwóch lutników, reguluje instrumenty i informuje producenta o wszelkich systematycznie pojawiających się problemach.
Jak Sigma wprowadza zasady zrównoważonego rozwoju pod Pana kierownictwem?
Günther Lutz: Jest to trudne w przypadku gitar akustycznych, ponieważ muzycy preferują drewno świerkowe na płytę wierzchnią oraz mahoniowe lub palisandrowe na boki. Staramy się odchodzić od palisandru i stosować Tilię, materiał przypominający palisander indyjski. Dobrze sprawdza się też Micarta na podstrunnice i mostki. Wygląda jak heban, pozytywnie wpływa na brzmienie, a przy tym jest bardziej wytrzymały.
Jak udaje się tworzyć kolekcję gitar, która budzi zainteresowanie, mimo że praktycznie każdy model jest już dostępny na rynku?
Günther Lutz: Kluczowa jest jakość, którą łączymy z atrakcyjną ceną. Dążę do rozwoju Sigmy jako samodzielnej marki, a nie kopiowania wyłącznie modeli Martina. Istotna jest dobra jakość drewna, mechanizmy strojeniowe oraz struny – nawet do najtańszych modeli używamy strun D’Addario.
W katalogu Sigmy wyraźnie widać modele nawiązujące do stylistyki Martina. Czy zdarzały się problemy lub konflikty z firmą Martin?
Günther Lutz: Nie, nigdy nie słyszałem skarg od Martina, a sprzedaż ich gitar rozwija się dobrze. Ze względu na szacunek nigdy nie kopiuję np. modeli Erica Claptona czy Johna Mayera.
Obecnie katalog Sigmy jest bardzo szeroki i obejmuje również wzory gitar wywodzące się z rodziny Gibsonów.
Günther Lutz: Już od pierwszych lat Sigma oferowała modele takie jak Hummingbird, Dove czy nawet kopię ES-335. To część mojej koncepcji, by rozwijać Sigmę jako markę niezależną.
W nowej erze Sigmy istnieje także custom shop oraz modele limitowane. Skąd taki pomysł?
Günther Lutz: Jako lutnik, mam mnóstwo pomysłów na nowe modele. Właśnie dlatego stworzyłem Custom Shop dla rynku niemieckiego, a inni dystrybutorzy Sigmy zaczęli zamawiać instrumenty według swoich pomysłów. Stąd także modele sygnowane, np. dla Petera Burscha.
Jakie plany ma Pan na przyszłość Sigmy?
Günther Lutz: Planuję modyfikować ofertę zgodnie z popytem. Chciałbym również wprowadzić crossover model o węższym gryfie i cieńszym korpusie, który jest bardzo popularny w Ameryce Południowej.
Jak Pana zdaniem kryzys związany z COVID-19 wpłynie na Sigmę i rynek gitarowy?
Günther Lutz: Fabryka w Chinach była zamknięta tylko przez tydzień, więc produkcja szybko się odbudowała. Oczywiście obecnie popyt na gitary jest mniejszy, ale liczę na jego stabilizację pod koniec roku.
Czy Pana zdaniem firma Martin żałuje sprzedaży praw do marki Sigma?
Günther Lutz: Nie mogę odpowiedzieć jednoznacznie. Po decyzji Chrisa Martina o skupieniu się na gitarach Martin wątpię, aby żałował tej decyzji.
Życiorys Günthera Lutza
Günther Lutz, urodzony w 1954 roku, początkowo studiował amerykanistykę. Od 1979 roku związany był z „Folkladen” w Monachium, a także prowadził własne działania w zakresie budowy i naprawy gitar. Od 1982 roku zajmował się naprawami gitar C.F. Martin. W 1984 roku założył A.M.I. Wholesale, którego w 1998 roku stał się jedynym właścicielem. A.M.I. jest szeroko znane ze współpracy z markami takimi jak Martin, Continental i Johnson. W 2011 roku Lutz z sukcesem nabył markę Sigma od C.F. Martin (USA), przywracając produkcję i sprzedaż gitar Sigma.
Oryginalnie opublikowane: AKUSTIK GITARRE 4-2020 | www.akustik-gitarre.com